Stąd od 22 lipca 1942 r. odchodziły transporty Żydów z getta warszawskiego do obozu zagłady w Treblice. Napis na pomniku głosi: Tą drogą cierpienia i śmierci w latach 1940-1943 z utworzonego w Warszawie getta przeszło do hitlerowskich obozów zagłady ponad 300 000 Żydów . Na ścianie wykuto 448 imion od Abla do Żanny jako symbol ok. 450 tysięcy Żydów uwięzionych w getcie warszawskim. Na sąsiadującej z pomnikiem ścianie budynku wykuto w języku polskim, żydowskim i hebrajskim werset z Księgi Hioba 16:18 "Ziemio, nie kryj mojej krwi, iżby mój krzyk nie ustawał."
Haim Goldstein w "Zibn in bunkier" tak opisał wydarzenia na Umschlagplatz 1.VIII. 1944r.: Zostało tylko 430 osób do pomocy w wysyłaniu różnych rzeczy. 1 sierpnia rano kiedy wszyscy stali już ustawieni do wymarszu i otoczeni esesmanami nagle do komendanta podszedł oberszarfuchrer i zameldował mu o czymś. Komendant zaczął odliczać co piątego w rzędzie. Gdy odliczył 10 rzędów po pięć osób kazał im zrobić pięć kroków do przodu. Chaim Goldstein znalazł się wśród wybranych. Większość wybranych stanowili Żydzi węgierscy, kilku z Belgii. Zaprowadzono ich do miejsca gdzie przedtem był Umschlagplatz. Tam czekały puste wagony. Na wagony trzeba było załadowywać buty i inne rzeczy. Ludzi bito przy tym bardzo. Esesmani byli bardzo zdenerwowani i wyładowywali swoją złość na więźniach. Około 5 po południu , co kilka minut, przyjeżdżali pośpiesznie jacyś oficerowie i po szybkiej wymianie zdań z miejscowymi oficerami, równie szybko odjeżdżali. Nagle dały się słyszeć strzały. Coraz bliżej. Niemcy zaczęli strzelać w kierunku zbliżających się ludzi. Więźniowi zostali zapędzeni do magazynu. Zamknięto drzwi . W środku, przy drzwiach, stanął esesman z pistoletem maszynowym skierowanym do ludzi, którym rozkazał się położyć na ziemię. Na zewnątrz strzelanina słabła. Po jakimś czasie rozległo się walenie do drzwi. W drzwiach stanął młody człowiek z biało czerwoną opaską na rękawie i z automatem w ręku. ,,Jesteście wolni!" - powiedział. Wszyscy wybiegli na ulicę. Stało tam około 40 osób z oddziału, który atakował magazyny. Obejmowano się, całowano z radości. Godsteina, jako jedynego wśród wyzwolonych Żydów mówiącego po polsku ,wezwano do dowódcy powstańców. W pokoju, poza dowódcą było jeszcze 5 osób a wśród nich lekarz. Dowódca wytłumaczył Goldsteinowi sytuację i powiedział, że w nocy patrol złożony z kilku osób uda się w kierunku obozu na Gęsiej by rozeznać sytuację. Goldstein zgłosił chęć pójścia z nimi. A potem wygłodzeni Żydzi rzucili się na jedzenie, którego było w bród w magazynach. Nikt nie zwracał uwagi na ostrzeżenia lekarza. Niektórzy nie wytrzymali. Umarli z powodu krwawej dyzenterii.
2 komentarze:
;-(
to tak boli...
ale zdjęcie piękne
Prześlij komentarz